sobota, 24 marca 2012

Recenzja: "Trzy dni sokoła" Krzysztof Koziołek

 Długo zastanawiałam się jak w ogóle rozpocząć recenzowanie tej książki – jak do niej podejść. Stwierdziłam, że zacznę od samego początku J Kiedy dostałam do reki ‘Trzy dni sokoła’ przekazane do recenzji od serwisu nakanapie.pl poziom endorfin w mojej krwi uległ znacznemu podwyższeniu. Pierwsze wrażenie? Okładka – bomba. Gołym okiem widać intrygę. Ponadto wyobraźcie sobie moją radość kiedy otworzyłam książkę i zobaczyłam dedykację z autografem od autora. Miód na serce.  Następnie przedmowa autora. I tu mój zapał gwałtownie stygnie… Powieść była pisana z przeznaczeniem do publikacji w odcinkach raz na tydzień po czym wszystko to zostało złożone „zusammen do kupy” i wydane pod postacią trzymanej właśnie przeze mnie książki.

Samo pisanie do tygodników odcinków powieści to super pomysł i nie lada wyzwanie: nie pogubić się, nie narobić zamieszania w postaciach, ani w czasie akcji i do tego utrzymać czytelnika w trwającym cały tydzień napięciu. Innymi słowy: czad. Wiec w czym problem? Otóż tego typu powieści zazwyczaj tracą nieco swojego tajemniczego uroku kiedy zostają złożone w całość. Wiadomo, że w każdym odcinku publikowanym w gazecie czytelnik musi poznać bohaterów na tyle na ile to konieczne, a do tego musi się rozwinąć akcja, która zachęci go do przeczytania kolejnego odcinka. Dlatego też kiedy czyta się to wszystko razem ma się wrażenie, że wszystko dzieje się aż zbyt szybko.

                Krzysztof Koziołek… na jego temat można by się rozpisywać bez końca J Zainteresowanych zapraszam na www.krzysztofkoziolek.pl gdzie znajdziecie informacje zarówno o nim samym, jak i o najbliższych spotkaniach autorskich z jego udziałem oraz o jego publikacjach. Natomiast fakt na, który chciałabym zwrócić uwagę to debiut Pana Koziołka. Autor debiutował na łamach gazet pisząc właśnie powieści w odcinkach i być może dlatego ta książka tak różni się od innych tego typu jakie udało mi się przeczytać.

                Pierwsza z opowieści zawartych w książce pozostawiła po sobie pewne uczucie niedosytu. Jak na kryminał była dla mnie po prostu… poprawna. Wszystko w niej wydarzyło się tak jak się spodziewałam nadzwyczajnie szybko, a bohaterów poznałam ‘po łebkach’. Na ratunek przyszła opowieść numer dwa ;) Akcja była nieco bardziej wyrazista, a bohaterowie znacznie zyskali w moich oczach, udało mi się ich poznać do tego stopnia, że miałam wrażenie iż łączy nas coś więcej niż tylko te kilka kartek papieru. Trzecia historia zawładnęła całym moim sercem. Moje wyobrażenie o pisaniu odcinkowych ‘opowiadań’ uległo diametralnej zmianie. Naprawdę nigdy nie spodziewałam się, że można to robić tak dobrze.

                Wszystkie trzy historie zawarte w książce czyli ‘Trup w winnicy’, ‘Ostateczna rozgrywka’ i ‘Zemsta absolutna’ opowiadają o historii jednego mężczyzny – Andrzeja Sokoła, dziennikarza, który chyba nieco minął się ze swoim powołaniem… A może i nie? Bo czym różni się praca ciekawskiego dziennikarza, który musi być wścibski, ażeby znaleźć sensację od śledczego, który musi być wścibski dla dobra śledztwa?

                Wszystkim tym , którym udało się dotrzeć do końca i których ciekawi nieco ciekawsze opracowanie powieści odcinkowej niż stara dobra pozytywistyczna klasyka, serdecznie polecam „Trzy dni Sokoła” Krzysztofa Koziołka ;)

Książkę otrzymałam od serwisu www.nakanapie.pl za co serdecznie dziękuję :)

wtorek, 24 stycznia 2012

Recenzja: "Ognie świętego Wita" Jarosław Klonowski

Tytuł/Cykl: "Ognie świętego Wita"
Autor: Jarosław Klonowski
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2011 
„Mogę ci pomóc w odzyskaniu szacunku do siebie. Mogę ci pomóc w zemście. [Chcę] Żebyś otworzył oczy. Żebyś otworzył uszy i duszę, przyjacielu”
Nad miastem płonie ogień świętego Wita. Ugasi go dopiero zemsta.
                Jarosław Klonowski na co dzień jest zwyczajnym trzydziestoletnim doradcą klienta w banku, niedoszłym artystą plastykiem oraz absolwentem Wydziału Historii bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Jako pisarz zadebiutował na łamach „Nowej Fantastyki”, a oprócz tego jest współautorem scenariusza do musicalu „Superstar with Jesus Christ”, który wywołał skandal przez co nie doszło do planowanej premiery.
                 Biorąc książkę do ręki i czytając opis znajdujący się na okładce pomyślałam sobie: „Bomba. Religia, fanatyzm, czarownice a do tego niewyjaśnione morderstwa.” Książka idealna dla takiego miłośnika historii opowiadających o wypaczeniach religijnych jak ja. Jednak już po przeczytaniu pierwszego rozdziału mój zapał nieco ostygł: niewyjaśnione morderstwa wcale nie były dla czytelnika zagadką, czarownica wydawała się być jedynie kochanką starosty, a religijny fanatyzm ograniczył się do ustawionego procesu skazującego czarownicę na śmierć. No i gdzie w tym wszystkim miejsce na jakiś ogień świętego?
                Bez obaw. Autor okazał się być większym spryciarzem – w następnych rozdziałach czytelnik przekonuje się, że jego poprzednie osądy były irracjonalne, a teorie wyssane z palca. Wszystko zaczyna się komplikować, akcja nabierać tempa. Co łączy zmarłą czarownicę ze służką? Co łączy służkę z królem, który zginął w pałacu pochłoniętym przez pożar? Jaki związek z kruszwickim pożarem ma bydgoski starosta? A co wspólnego ze starostą ma morderca wypowiadający nad swoją ofiarą rytualne słowa „Adonai. Przyjmij moją ofiarę.”? I jaką rolę w tym wszystkim odegra św. Wit?
                Podsumowując: książka bardzo dobra dla ludzi, którzy w temacie kryminałów są dopiero „raczkujący”. Pozwala ona wdrążyć się w temat i powoli robić pierwsze kroki w kierunku zagranicznych autorów kryminałów takich jak Carlos Ruiz Zafón, czy sam Stephen King. Dla takich, którzy z kryminałami są już obeznani książka powinna być dobra „na raz” i raczej nie wyląduje na półce z książkami do których można bez przerwy wracać.  

Książkę otrzymałam od serwisu nakanapie.pl, za co szczerze dziękuję :)

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Recenzja: "Sługa Boży" Jacek Piekara

Tytuł/Cykl: Sługa Boży/O Mordimerze Madderdinie
Tom: 1
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: FabrykaSłów
Rok wydania: 2011

„Oto świat, w którym Chrystus zstąpił z krzyża i surowo ukarał swych prześladowców. Świat gdzie słowa modlitwy brzmią: I DAJ NAM SIŁĘ, BYŚMY NIE PRZEBACZALI NASZYM WYNOWAJCOM.” Świat w którym nasz Pan i jego Apostołowie wyrżnęli w pień pół Jerozolimy.”
                Jak wyglądałoby nasze życie gdyby Jezus Chrystus nie umarł na krzyżu za nasze grzechy, lecz zstąpił z niego w ręku trzymając miecz i niosąc śmierć wszystkim grzesznikom?
                 Mordimer Madderdin to na pozór skromny mężczyzna. Inkwizytor, Sługa Boży, Młot na Czarownice oraz Miecz w ręku Pana. A to tylko kilka określeń jakich zwykł używać w stosunku do samego siebie.
                 Jacek Piekara – twórca postaci Mordimera Madderina oraz całej serii książek z jego udziałem jest jednym z najpopularniejszych pisarzy fantastycznych. Piekara prowokuje, bawi, denerwuje i zaskakuje, czyli innymi słowy wywołuje mnóstwo emocji (często bardzo sprzecznych). To prawdopodobnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych autorów fantastycznych w Polsce, a jego postaci chyba nie trzeba nikomu przedstawiać bliżej.   
                Seria Inkwizytorska opisująca przygody Mordimera Madderina opiera się głównie na dosyć niebezpiecznej tematyce religijnej. Autor odważnie porusza kwestie związane ze sferą, która jeszcze do niedawna była w Polsce strefą tabu. Fałsz, rozpusta, herezje, czarnoksięstwo, wilkołactwo i wampiryzm – to niewielka część przestępstw potępianych przez Święte Oficjum. Jednak – jak mawia Inkwizytor Madderdin grzeszników nie spotyka kara, lecz nagroda. Publiczna egzekucja, łaska doznania oczyszczającego bólu podczas kiedy płomienie trawią ich ciała, możliwość wyznania swoich grzechów przed ‘waszym pokornym sługą’ to wręcz zaszczyt dla przestępców.
                Najbardziej zaskakujące, być może dla niektórych wręcz gorszące okazują się być historie, w których podmiotem oskarżeń okazują się duchowni. Księża, mnisi i biskupi uprawiający czarną magię, składający ofiarę z dziewic potworom z bagien, oraz głoszący herezje o… śmierci i zmartwychwstaniu naszego Pana – Jezusa Chrystusa. Duchowni szukający uciechy w domach publicznych, oraz mordujący swoich przełożonych w celu osiągnięcia ich pozycji.
                Lektura bardzo lekka i przyjemna. Książki Pana Piekary o Inkwizytorze zostały złożone z kilku (około sześciu na jedną książkę) opowiadań powiązanych ze sobą chronologicznie (podobnie było w przypadku książek o słynnym wiedźminie z Rivii autora Andrzeja Sapkowskiego). Interesujący i odważny styl pisania. W książce nie brakuje przekleństw, które niektórych mogą kłuć w oczy. Zdarzają się też męczące wręcz zdania, powtarzane przez Mordimera jak mantra w każdym opowiadaniu. Jednak jest to do wybaczenia, ze względu na niecodzienne składanie książki z kilku historii.
                Książkę gorąco polecam wszystkim, którzy powoli wciągają się w świat fantastyki oraz dla tych, którzy posiadają nieco zdrowego dystansu do kwestii religii i wiary. Prawdopodobnie także tym, którzy go nie posiadają przydałoby się zapoznanie z wizją Piekary, aby uświadomić sobie, że w każdej grupie pojawiają się tzw. ‘czarne owce’, jednak obawiam się, że opinie tych osób mogłyby być pozbawione dozy obiektywizmu. Książkę mogę śmiało ocenić na 8/10 pkt.


poniedziałek, 7 listopada 2011

Recenzja: "Telefon do diabła 666 66 6" Krystyna Boglar


Tytuł/Cykl: Telefon do diabła 666 66 6
Autor: Krystyna Boglar
Wydawnictwo: Siedmioróg
Rok wydania: 1998

‘Chcesz odzyskać młodość? Mieć znów dwadzieścia lat? Dzwoń pod numer 666 66 6. Zapal trzy fioletowe świece. Czekam.’ Która z kobiet, będąc w średnim wieku, porzuconą przez męża zignorowałaby takie ogłoszenie? Która z kobiet zrezygnowałaby ze słodkiego smaku zemsty. Która z kobiet zrezygnowałaby z daru w postaci drugiego, być może lepszego życia mając już zawsze dwadzieścia lat?
Krystyna Boglar debiutowała 1966 roku jako na łamach prasy dla dzieci i młodzieży. Dwie z jej powieści stanowiły adaptację do serialu i filmu (‘Nie głaskać kota pod włos’ oraz ‘Każdy pies ma dwa końce’). Ukończyła Uniwersytet Jagielloński na kierunku filologia orientalna (historia sztuki Islamu). Zasłynęła głównie z utworów dziecięcych.
Książka ’Telefon do diabła 666 66 6′ pojawiła się w księgarniach ponad 30 lat po debiucie pisarki i była przeznaczona dla nieco starszych odbiorców niż ci dotychczasowi.
Okładka przedstawiająca postać nagiej kobiety, opierającej się o zawieszone gdzieś w przestrzeni sznurki zmusza do zastanowienia się, czy książka faktycznie jest odpowiednia dla osób poniżej 16 roku życia. Wierzchnia powłoka książki zachowuje elementy tajemniczości, namiętności i romansu. Wszystko to razem przyciąga wzrok i sprawia, że książkę chce się przeczytać w trybie natychmiastowym.
Na początku książki przeplatają się historie dwóch kobiet, dwóch różnych narodowości. Z tego powodu początkowo czytelnik może poczuć się nieco zagubiony usiłując zrozumieć ‘co autor miał na myśli’ i dlaczego zostały ze sobą powiązane historie akurat tych dwóch kobiet. Przecież mają ze sobą tak mało wspólnego. Jedna z nich jest dwudziestoletnią arystokratką mieszkającą w Wenecji, która niedługo ma wyjść za jednego z najbardziej wpływowych plebejuszy. Druga natomiast jest ponad czterdziestoletnią Polką porzuconą przez męża, który był dla niej wszystkim. Jednak bez obaw. Początkowo następuje dezorientacja, napięcie rośnie, akcja nabiera tempa, a wszystko staje się jasne dopiero po przeczytaniu ostatniej strony, przez co umysł czytelnika łapczywie chłonie każde słowo pożądając kolejnego.
Pomimo, iż cała historia wydaje nam się nierealna – trochę fantastyczna przez pojawiający się motyw diabła i cudownej zmiany wyglądu oraz wieku, postaci bohaterów i sytuacje w jakich uczestniczą są bardzo rzeczywiste. Autorka niemal profesjonalnie, bez najmniejszych trudności potrafi przedstawić postać kobiety po przekwicie porzuconej przez męża, jej rozpacz, chęć zemsty i rozpaczliwe pożądanie miłości. Z drugiej strony pisarka równie dokładnie tworzy sylwetkę młodej dziewczyny, której celem jest zdobycie najbardziej wpływowego mężczyzny w mieście, dla której nie liczy się miłość lecz pieniądze i stateczna pozycja. Książka jest doskonała pod względem psychologicznym.
Chcecie dowiedzieć się do czego jest zdolna kobieta, która straciła wszystko, której nikt nie jest w stanie skrzywdzić, a która może zyskać bardzo dużo i w dodatku żyć wiecznie jako młoda, pełna życia osoba? W takim razie ta pozycja na pewno was zainteresuje.
 * Recenzja została zamieszczona również w serwisie www.nakanapie.pl

sobota, 5 listopada 2011

Recenzja: "Marina" Carlos Ruiz Zafón

Tytuł/cykl: "Marina"
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tom: 1
Wydawnictwo: MUZA SA
Rok wydania: 1999

                „Barcelona mojej młodości już nie istnieje. Jej ulice i jej światło odeszły na zawsze i żyją już tylko we wspomnieniach. Piętnaście lat później wróciłem do miasta i odwiedziłem miejsca, które jak mi się wydawało, zdołałem wymazać z pamięci. (..) Latami uciekałem sam dobrze nie wiedząc przed czym. Sądziłem że jeśli uda mi się umknąć (…), cienie przeszłości zejdą mi z drogi. […] Zrozumiałem, że nie mogę i nie chcę dalej uciekać. Wróciłem do domu. ”
                Carlos Ruiz Zafón należy do grona autorów, których raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Debiutował już w 1993 roku powieścią dla młodzieży El principe de la Niebla (Książę mgły), za którą otrzymał nagrodę Edebé. Powieści Zafóna opisują Barcelonę – małą ojczyznę, którą pokocha każdy kto tylko pozna ją z punktu widzenia autora. Nie mam cienia wątpliwości co do tego, że miłość powieściopisarza do rodzimego miasta jest w 100% autentyczna – każda jego historia jest nią dosłownie przesiąknięta.
                Powieść oprócz tego, że opisuje losy skomplikowanej przyjaźni pomiędzy nastoletnimi Óskarem i Mariną porusza kilka istotnych kwestii… psychologicznych? Mentalnych? Społecznych? Każdy z tych problemów jest bardzo trudny do zaszufladkowania.
- Jak bardzo młody, śmiertelnie chory człowiek pragnie bliskości drugiej osoby, akceptacji i tolerancji ze strony drugiej osoby. Na ile to wszystko jest w stanie odroczyć jej ‘wyrok’?
- Do czego zdolny jest człowiek, który przekonany o swojej niepełnosprawności pragnie dążyć do doskonałości – być może nawet zyskać nieśmiertelność o której ‘zwykli’ ludzie w ogóle nie myśleli?
- Jaka granica musiała zostać przekroczona, żeby zwykła chęć likwidacji problemu inwalidztwa zamieniła się w żądzę utrzymania wyimaginowanej doskonałości?
                Powieści pana Zafón należą do rodzaju książek, które czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Dodatkowo pisarz jest mistrzem budowania napięcia. Kiedy czytelnikowi wydaje się, że już wszystko wie, że zdołał przechytrzyć autora i rozwiązał zagadkę, okazuje się, że tak naprawdę nie wiedział nic.
                Ja osobiście do powieści Carlosa Zafón mam pewnego rodzaju słabość. Być może to kwestia tej duszy nieśmiertelnej Barcelony, którą da się wyczuć w każdej książce. Być może to zamiłowanie do intryg doskonale przemyślanych przez autora. Trudno to stwierdzić, ale jedno jest pewne: powieści pana Zafóna przyciągają, intrygują i są w stanie dosłownie oczarować, a po przeczytaniu jednej z jego powieści nie będziecie wstanie obojętnie minąć kolejnych jego pozycji.

* Recenzja została zamieszczona również w serwisie www.nakanapie.pl